Jakiś czas temu pisałam o magicznym Nanoblur.
Pamiętacie? KLICK
W komentarzach pojawiły się potem (i również całkiem
niedawno, bo dwa dni temu)
prośby o zdanie relacji, co niniejszym czynię.
Krem, po tym jak był niedostępny w moim najbliższym sklepie
kosmetycznym
(pomimo tego, że bardzo przez nich reklamowany) zamówiłam przez internet.
Dotarł szybciutko z jakimiś tam próbeczkami, O. dostawał palpitacji serca, że „po
co Ci to”,
takie tam, standardowe zachowania ;)
A więc tak, konsystencja kremu ( i w sumie cała formuła) bardzo
przypomina popularne bazy silikonowe, czyli jest początkowo lekko klejąca,
dobrze sunie po skórze podczas nakładania, ale uwaga, nie nakłada się łatwo na
ciepłą skórę. Lepiej jest go lekko wklepać niż poprawiać w tym samym miejscu,
bo może zacząć się rolkować. Szybko wysycha.
Już po chwili czułam, że coś się dzieje, tzn. zaczęło
mnie ściągać. Mam suchą skórę i w pierwszym momencie trochę się zaniepokoiłam,
że pewnie nie dla mnie, że będzie mnie swędzieć…, ale nie, po chwili przestało.
Z jakim efektem? Twarz stała się jakby porcelanowo gładka.
Zmarszczki na czole i w okolicy oczu (o
te miejsca najbardziej mi chodziło) wygładziły się na tyle, że pojawiły się
białe nieopalone kreski! Skóra faktycznie się naciągnęła. Myślałam, że później
popęka tak jak przy maskach kolagenowych, a tu też zaskoczenie – wszystko trzymało
się dobrze.
Jedyne, co mi przeszkadzało to fakt, że krem stawał się odczuwalny,
kiedy było mi bardzo gorąco. Czułam, że mam na twarzy coś w rodzaju galaretki,
miękką, lekko klejącą się maź. No, ale w
upalne dni przecież może się tak zdarzyć również z podkładami. W chwili wejścia do zimnego pomieszczenia
wszystko wracało do normy bez najmniejszego śladu.
Krem spisywał się dzielnie przez dobre 9-10 godzin, do
wczesnych godzin porannych. Zmywałam go tak jak makijaż, ale trzeba było poprawiać,
tak dobrze się trzymał.
Czy jestem zadowolona z efektów? Tak. Szczególnie wspomniane
okolice oczu i czoło.
Czy będę używać regularnie? Nie, tylko na imprezy. Jest bardzo
efektowny, ale skóra niestety pod nim nie oddycha.
Czy odmłodził mnie o 10 lat? Niestety nie, ale na pewno czułam
się ( i faktycznie byłam) gładsza.
Euforia minęła, emocje opadły, a ja pozostałam z dodatkową tubką magicznego wynalazku...