Długo
nie było żadnego DIY,
więc
dzisiaj już typowo jesiennie zapraszam Was do ogrodu na zbieranie liści,
gałązek,
kwiatów, owoców…
Co tam
tylko znajdziecie.
Jak nie
u siebie to u sąsiada albo w parku, lesie, na działce. Co będę wymyślała,
poszukajcie!
W końcu
wszystko przybiera żółto-pomarańczowo-czerwone barwy, więc problemu nie widzę.
Tzn. widzę, bo ktoś grabić będzie musiał, a tym ktosiem będę ja.
No chyba
że:
-
sposobem namówię O. żeby trawę skosił, to wtedy się samo zgrabi. W zeszłym roku
poszło sprawnie tylko czy da się nabrać kolejny raz?
-
podpłacę młode żeby pomogły, ale wtedy trzeba będzie powtarzać i sprzątać, bo w
przypływie radości (pewna jestem tego na 100%) roztrzęsą wszystko jeszcze na
połowę chodnika i zawalą ulicę
- będę
udawała że „tak ma być” (nieeeee, nie przejdzie…)
Ha,
nawet po grzyby nie trzeba daleko. Trawnik zasypany brązowymi kapeluszami. Też
tak macie?
Dobra, wracamy do tematu.
Moją
inspiracją były posty Magdy, która najpierw przedstawiła jesienne inspiracje
właśnie wieńców TU, a potem bukietów TU oraz Marysi KLIK, która jeszcze mnie „dobiła”
jesiennymi dekoracjami wnętrz.
Dzięki
dziewczyny!!
Przygotowanie
wianka zajęło mi łącznie ze zbieraniem materiałów nie więcej niż kwadrans.
Tak
więc, do dzieła, nie krępujcie się.
Potrzebujemy:
1. wieniec bazowy, ewentualnie obręcz lub mocniejszy
kawałek druta. A jak nie macie nic takiego to przecież można upleść coś z
liści…
2. Liście,
gałązki, łodygi, kwiaty, owoce…
3. Pomocne
mogą być nici, sznurek lub żyłka do wzmocnienia.
Wszystkie
rośliny sobie ładnie mocujemy na wieńcu, wzmacniamy o ile jest taka potrzeba i
już. Wieszamy.
Łatwizna
co?
Aha i na koniec coś specjalnie dla Agi , której jesienne szarugi nie grożą!!
Jak tam
kochana sprawa kapelusza? ;)